Cześć! Mam na imię Hope, to znaczy nadzieja. Nie wiem, dlaczego mam takie imię, ale moje panie i mój tata mówią, że niedługo się dowiem.
Niedawno byliśmy, prawie całą rodziną (tylko bez mamy) w bardzo ciekawym miejscu. Jechaliśmy samochodem, a potem młodsza pani niosła na rękach mnie, a starsza mojego tatę. Kiedy dotarliśmy do dużego domu, od razu wylądowałem na kolanach kobiety siedzący na jakimś dziwnym krześle, które się poruszało. Miała inne ręce, niż moje panie, ale było bardzo przyjemnie, gdy mnie głaskała. Potem wszyscy poszliśmy do pokoju z gazetami na podłodze i dwiema miseczkami. W innym pokoju położono mnie na jakieś okrągłe posłanko, było miękkie i takie wygodne, że aż zamerdałem ogonem z wrażenia. O czymś rozmawiali, a ja poszedłem obwąchać to i owo, ale niechcący zostawiłem ślad, moja młodsza pani od razu mnie złapała na ręce. Ale najstarsza z całego towarzystwa (chyba to jest mama kobiety na ruchomym krześle) powiedziała, że to normalne, bo jestem jeszcze mały. Wzięła mnie w swoje ciepłe ręce i powiedziała, że jestem kruchy.
Potem znów posadzono mnie na kolana tej drugiej. Głaskała mnie i mówiła moje imię. Ciekawe, skąd je znała? Mój tata patrzył na nią uważnie i trochę nieufnie, ale ja nawet nie pisnąłem, bo czułem, że muszę się przyzwyczaić... Wróciliśmy do domu, gdzie ja opowiedziałem wszystko mamie, a ona liznęła mnie w nos i wyszeptała:
- Bądź dla nich Nadzieją, synku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz