piątek, 15 lutego 2013

NASZE ZALEGŁOŚCI

Przejrzeliśmy z Hope'em naszego bloga i stwierdziliśmy, że zdecydowanie za mało jest w nim zdjęć, więc uzupełniamy zaległości :) 

Szczenięce lata tzn. miesiące ;]

Na kserze ;]
Lina i Hope - ździebełko pokoju ;]
Na przystanku

Jak co rano ;]
Pod okiem starszej siostry ;]

No, wstawaj już! Przyniosłem ci kapcia!
Bo sam go założę!
Z Mamą w górach
Po wizycie u fryzjera




Kiedy coś boli, Hope leczy mnie swoim ciepłem








MOJA WALENTYNKA - PIERWSZE URODZINY HOPE'A

Vancouver 14.02.2013



Mam najlepszą Walentynkę na świecie! To Hope, który właśnie dziś, 14 lutego ma urodziny! Pierwsze zresztą ;] Darzy mnie taką miłością i oddaniem, jakiej wielu ludzi uczą się przez całe życie...







środa, 13 lutego 2013

PO DŁUGIM NIEPISANIU

Bardzo długo nie pisaliśmy, ale nadrobimy to krótkim, ale treściwym postem. A więc pojutrze, 14 lutego, będę miał urodziny. Stuknie mi... dacie wiarę? Rok! Taki jestem dorosły! Mama Olesi mówi, że w przeliczeniu na ludzki wiek, będę miał już siedem lat. Nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale od dawna sikam stojąc na trzech łapach, a to znaczy, że nie jestem już szczeniakiem, choć Olesia i jej mama nadal mnie tak traktują, i rozpieszczają. Ale co ja na to poradzę, że jestem najmłodszy w rodzinie?! Zapytacie, jak to najmłodszy? A, no mieszka z nami jeszcze kotka Lina. Pochodzi z Polski, a ja, jak wiecie, jestem Kanadyjczykiem i może dlatego, bezskutecznie próbuję się z nią zaprzyjaźnić. Chciałbym się z nią tylko bawić, ale ona odpowiada, że nie zniży się do mojego poziomu, bo ma ponad pięć lat i woli polować na własny ogon, niż pobawić się ze mną w berka. Sąsiedzki kot z kolei, udaje, że mnie nie zauważa, a starszy pies z góry nie ma już siły biegać. Pozostają mi więc zabawy i szaleństwa z Olesią i jej mamą, kiedy mają czas. A z tym czasem u Olesi jest krucho, bo jak jest w domu, to ciągle coś pisze, albo projektuje sukienki na komputerze, albo [dwa razy w tygodniu] wyjeżdża na treningi tańca, strasznie tęsknię wtedy; piszczę, szukam jej w całym mieszkaniu, nie chcę jeść nawet ulubionych przysmaków – nie znoszę, gdy wychodzi beze mnie! Ale ogólnie jestem radosnym i szczęśliwym psem. Śpię z Olesią w jednym łóżku, lubię siedzieć na kolanach moich obu pań, uwielbiam pieszczoty, bieganie za ociekającą Liną i kopanie dołków na dworze. Do niedawna Olesia dawała mi dwa razy dziennie karmę wymieszaną ze specjalnym mięsem dla psów i różne smakołyki, które kupuje w pobliskim sklepie Tisol. Teraz dostaję karmę z mięsem raz dziennie, bo nie potrzebuję więcej. Zresztą od zawsze mało jem, co jest podobno jej utrapieniem. A moja Olesia staje się coraz bardziej niezależna. Rano, kiedy ją budzę, już nie woła mamę, żeby jej pomogła przesiąść się na wózek, tylko siada w łóżku, chwyta się słupa, [który zamontował jakiś ciekawie pachnący człowiek] na chwilę wstaje i sama siada na wózek. Oczywiście jestem tuż obok i pilnuję, żeby się nie przewróciła, bo to jest mój psi obowiązek! Rehabilituję, relaksuję i pomagam jej, jak tylko mogę. To dzięki mnie ostatnio udało się jej zapiąć suwak kurtki, bo ręce stają się bardziej posłuszne. No, dobrze, będę sprawiedliwy. To nie tylko moja zasługa. Andy tez działa. To trener i partner taneczny Olesi. Poznałem go w dzień jej urodzin. Przywitał się ze mną z takim szacunkiem i miłością, jak bym był dużym psem. Instynktownie poczułem, że muszę być wyjątkowo grzeczny, bo to dobry człowiek. Ostatnio Olesia z Andy'm zdobyła dwa medale na turnieju tanecznym. Jestem z niej dumny! Ona kocha taniec tak samo jak mnie! Mówi, że to najlepsza rehabilitacja, a w połączeniu z dogoterapią, efekt jest niesamowity! Chciałbym kiedyś zobaczyć, jak tańczy. Wpuszczają psy na turnieje? Ale ja też sporo potrafię zrobić na komendę: daję łapę, skaczę przez nogi Olesi, chodzę na tylnich łapach kładę się, pełzam, turlam się, obracam się dookoła, wskakuję na krzesło lub na kolana...